wtorek, 4 października 2011
sobota, 17 września 2011
Lubogoszcz - Beskid Wyspowy
Zachęceni piękną wrześniową pogodą wybraliśmy się na Lubogoszcz (968 m npm) szczyt w Beskidzie Wyspowym. Z Mszany Dolnej, spod kościoła, szlakiem czerwonym dotarliśmy do skrzyżowania ze szlakiem czarnym, który schodzi do Kasinki Małej. Drogę kontynuowaliśmy dalej szlakiem czerwonym by po chwili skręcić na zielony szlak, który doprowadził nas z powrotem do samochodu.
Podsumowanie
Długość trasy - 12,2 km
czas przejścia - 6 h
Szlak na Lubogoszcz w Wikiloc
Podsumowanie
Długość trasy - 12,2 km
czas przejścia - 6 h
Szlak na Lubogoszcz w Wikiloc
sobota, 20 sierpnia 2011
Bułgaria, Serbia, Węgry, Słowacja, Polska - powrót
11.08.2011
No i wracamy. Po południowej burzy powitało nas czyste powietrze i wspaniały widok na pasmo Olimpu
Postanowiliśmy tym razem jechać przez Serbię. Początkowo chcieliśmy dostać się do Polski przez Macedonię ale dowiedzieliśmy się, że na granicy sprawdzają Zieloną Kartę, a jeżeli ktoś nie ma to musi zapłacić za nią 50 euro, a my nie mieliśmy. Wyruszyliśmy wcześnie rano. W Bułgarii były dobre drogi i przejechaliśmy nią szybko.
Na granicy Bułgarsko Serbskiej byliśmy około godz. trzeciej. Spędziliśmy na niej ze dwie godziny. Wraz z nami przekraczało dużo tureckich Holendrów i Niemców.
Koło Niszu wjechaliśmy na autostradę. Płaci się na niej przy wyjeździe. My zapłaciliśmy 730 dinarów na zjeździe w Belgradzie. Autostrada jest ładna ze stacjami benzynowymi przy których znajdują się też niewielkie parkingi na których można chwilę odpocząć. Co nas zdziwiło to niesamowite ilości śmieci walające się na poboczach. Pełno było reklamówek foliowych, chusteczek jednorazowych i rożnych plastikowych opakowań.
Belgrad
Za Belgradem próbowaliśmy znaleźć jakiś nocleg niestety przy autostradzie nie było reklam moteli czy hoteli i w rezultacie jechaliśmy dalej. W końcu przespaliśmy się w aucie na stacji benzynowej niedaleko granicy węgierskiej. Autostrada za Belgradem jest w dużej części w budowie i dużymi odcinkami jechaliśmy jedną nitką, ale ponieważ była już noc ruchu na niej nie było za dużego i jechało się szybko. Na niektórych odcinkach jest też płatna, tym razem już płaciliśmy na wjeździe na nią, raz 240 dinarów - to kartą, i 3,50 euro - gotówką. Na granicy serbsko-węgierskiej (Subotica/Szeged) znowu musieliśmy odczekać ze dwie godziny ale potem już do końca podróży mogliśmy zapomnieć o kontroli granicznej. Na Węgry wykupiliśmy winietę na autostrady za 9 euro i przemknęliśmy przez ten piękny kraj z dużą szybkością do Słowacji.
Słowacja i Polska to już zwykłe drogi i pokonanie ich zajęło nam znacznie więcej czasu.
No i wracamy. Po południowej burzy powitało nas czyste powietrze i wspaniały widok na pasmo Olimpu
Postanowiliśmy tym razem jechać przez Serbię. Początkowo chcieliśmy dostać się do Polski przez Macedonię ale dowiedzieliśmy się, że na granicy sprawdzają Zieloną Kartę, a jeżeli ktoś nie ma to musi zapłacić za nią 50 euro, a my nie mieliśmy. Wyruszyliśmy wcześnie rano. W Bułgarii były dobre drogi i przejechaliśmy nią szybko.
Na granicy Bułgarsko Serbskiej byliśmy około godz. trzeciej. Spędziliśmy na niej ze dwie godziny. Wraz z nami przekraczało dużo tureckich Holendrów i Niemców.
Koło Niszu wjechaliśmy na autostradę. Płaci się na niej przy wyjeździe. My zapłaciliśmy 730 dinarów na zjeździe w Belgradzie. Autostrada jest ładna ze stacjami benzynowymi przy których znajdują się też niewielkie parkingi na których można chwilę odpocząć. Co nas zdziwiło to niesamowite ilości śmieci walające się na poboczach. Pełno było reklamówek foliowych, chusteczek jednorazowych i rożnych plastikowych opakowań.
Belgrad
Za Belgradem próbowaliśmy znaleźć jakiś nocleg niestety przy autostradzie nie było reklam moteli czy hoteli i w rezultacie jechaliśmy dalej. W końcu przespaliśmy się w aucie na stacji benzynowej niedaleko granicy węgierskiej. Autostrada za Belgradem jest w dużej części w budowie i dużymi odcinkami jechaliśmy jedną nitką, ale ponieważ była już noc ruchu na niej nie było za dużego i jechało się szybko. Na niektórych odcinkach jest też płatna, tym razem już płaciliśmy na wjeździe na nią, raz 240 dinarów - to kartą, i 3,50 euro - gotówką. Na granicy serbsko-węgierskiej (Subotica/Szeged) znowu musieliśmy odczekać ze dwie godziny ale potem już do końca podróży mogliśmy zapomnieć o kontroli granicznej. Na Węgry wykupiliśmy winietę na autostrady za 9 euro i przemknęliśmy przez ten piękny kraj z dużą szybkością do Słowacji.
Słowacja i Polska to już zwykłe drogi i pokonanie ich zajęło nam znacznie więcej czasu.
piątek, 19 sierpnia 2011
Znowu Olimp - Grecja 2011
Dzisiaj postanowiliśmy zobaczyć Olimp od innej strony. Pojechaliśmy więc do Litochoro będącego bazą wypadowa pieszych wycieczek na Olimp a następnie drogą po zboczu Olimpu do miejsca zwanego Prionia - 1100 mnpm. Jest to najwyższy punkt do którego można dojechać autem. Stamtąd już tylko są możliwe piesze wycieczki w wyższe partie Masywu Olimp.
Jednak żeby na niego wyjść potrzeba ok. 2 dni z nocowaniem w schroniskach i pokonanie prawie 2000 metrów różnicy wysokości.
Trochę niżej znajduje się stary klasztor Saint Dionisiou zniszczony w 1943 r przez Niemców. Obecnie odbudowuje się ale idzie to dosyć wolno.
20 min drogi która trzeba pokonać pieszo znajduje się grota Holy Cave, w której modlił się kiedyś mnich a obecnie jest tam mała kapliczka.
Dzisiaj przyszła tutaj burza i rozpadało się trochę a temperatura spadła do 25 stopni Celsjusza.
Droga na Olimp |
Wodospad przy Prionii |
Piesza droga na Olimp |
Jaszczurki przy Olimpie - Park Narodowy Olimpu |
Widok ze zboczy Olimpu na wybrzeże Morza Egejskiego |
Trochę niżej znajduje się stary klasztor Saint Dionisiou zniszczony w 1943 r przez Niemców. Obecnie odbudowuje się ale idzie to dosyć wolno.
Cela mnicha w Saint Dionisiou |
20 min drogi która trzeba pokonać pieszo znajduje się grota Holy Cave, w której modlił się kiedyś mnich a obecnie jest tam mała kapliczka.
Dzisiaj przyszła tutaj burza i rozpadało się trochę a temperatura spadła do 25 stopni Celsjusza.
Subskrybuj:
Posty (Atom)