Jesteśmy na Malcie. Samolot przyleciał zgodnie z rozkładem i około godziny pierwszej byliśmy już po odprawie. Pogoda powitała nas niezbyt dobra - było pochmurno i wiał w miarę ciepły wiatr. Postanowiliśmy pojechać do naszego hotelu w Qawra autobusem. Jednak z lotniska nie kursowały one bezpośrednio i musieliśmy przesiadać się w Valetta - stolicy Malty.
Autobus jechał przez różne małe uliczki, na których obserwowaliśmy zarówno bardzo ładne zadbane domki jak i walące się rudery, których było tak samo dużo. Po okolo godzinie jazdy dotarliśmy do pierwszego punktu naszej podróży. Główny dworzec w Valetta jest w remoncie i panuje na nim chaos. Trudno nam było się zorientować gdzie jest przystanek interesującego nas autobusu. Po chwili jednak w tym ogólnym chaosie- tłumu ludzi, trąbiących na wszystko kierowców autobusów zaczęliśmy jednak się orientować. Ponieważ trasę pokonywaliśmy pierwszy raz zupełnie nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy. Na Malcie nie ma bowiem w zwyczaju pisania na przystankach autobusowych ich nazwy. Zazwyczaj jest to po prosu okrągły znak na którym na niebieski tle pisze "BUS STOP".
Autobusy nie zatrzymują się również na wszystkich przystankach tylko każdy jest "na żądanie". W autobusach są przyciski, które trzeba wcisnąć chcąc wysiąść, a czasami w starszych typach jest to po prostu linka na której końcu zawieszony jest dzwoneczek, dzwoniący po jej pociągnięciu. Na szczęście my jeszcze w Polsce zorientowaliśmy się dokąd chcemy dojechać i nie mieliśmy problemów z trafieniem do naszego hotelu. Ponieważ pokój rezerwowaliśmy z dużym wyprzedzeniem miałam obawy, czy będziemy mieć tam pokój. Okazało się jednak, że po pokazaniu wydrukowanej po angielsku rezerwacji recepcjonista przekazał nam klucze do pokoju. Rezerwowaliśmy pokój 3 osobowy a dostaliśmy apartament 3 pokojowy z aneksem kuchennym co zarówno nas zdziwiło jak i ucieszyło zważywszy na cenę jaka za niego zapłaciliśmy – ok. 20 euro za cały pokój za noc. Po rozpakowaniu się postanowiliśmy zwiedzić najbliższą okolicę. Nasz hotel znajduje się w pobliżu morza wiec na spacer wybraliśmy się jego brzegiem. W Qawra i pobliskim Bugibba nie ma piaszczystych plaż a wybrzeże jest raczej kamieniste zbudowane ze skał wulkanicznych. Zaraz za plażą biegnie chodnik po którym szliśmy aż do centrum Bugibba,
Autobusy nie zatrzymują się również na wszystkich przystankach tylko każdy jest "na żądanie". W autobusach są przyciski, które trzeba wcisnąć chcąc wysiąść, a czasami w starszych typach jest to po prostu linka na której końcu zawieszony jest dzwoneczek, dzwoniący po jej pociągnięciu. Na szczęście my jeszcze w Polsce zorientowaliśmy się dokąd chcemy dojechać i nie mieliśmy problemów z trafieniem do naszego hotelu. Ponieważ pokój rezerwowaliśmy z dużym wyprzedzeniem miałam obawy, czy będziemy mieć tam pokój. Okazało się jednak, że po pokazaniu wydrukowanej po angielsku rezerwacji recepcjonista przekazał nam klucze do pokoju. Rezerwowaliśmy pokój 3 osobowy a dostaliśmy apartament 3 pokojowy z aneksem kuchennym co zarówno nas zdziwiło jak i ucieszyło zważywszy na cenę jaka za niego zapłaciliśmy – ok. 20 euro za cały pokój za noc. Po rozpakowaniu się postanowiliśmy zwiedzić najbliższą okolicę. Nasz hotel znajduje się w pobliżu morza wiec na spacer wybraliśmy się jego brzegiem. W Qawra i pobliskim Bugibba nie ma piaszczystych plaż a wybrzeże jest raczej kamieniste zbudowane ze skał wulkanicznych. Zaraz za plażą biegnie chodnik po którym szliśmy aż do centrum Bugibba,
gdzie zgłodniali po całym dniu zjedliśmy obiad ze specjalnościami kuchni maltanskiej tj. pasta i tortellini.
Drogę powrotną pokonaliśmy już plażą.
28-04-2011
Megalityczne świątynie w Tarxien i Valetta
Dzisiejszy dzień postanowiliśmy zacząć od zwiedzenia świątyń w Tarxien z 3000-2500 pne.
Są to trzy dobrze zachowane świątynie i czwarta zrujnowana. Znajduje się tu kopia posagu Otyłej Damy (oryginał jest przechowywany w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Valetta).
Chcieliśmy zobaczyć także znajdujące się w pobliżu Hypogeum Hal Saflieni niestety okazało się, że bilety zarezerwowane są do 23 maja i musieliśmy zrezygnować ze zwiedzenia tego miejsca. Pojechaliśmy wiec autobusem do Valetta stolicy Malty. Główny dworzec autobusowy jest usytuowany zaraz przy bramie wejściowej do starego miasta. Jest ona również w remoncie tak jak sam dworzec i mury obronne.
Uliczki w starej części Valetta są raczej wąskie i dużo jest na nich różnego typu sklepów zarówno z pamiątkami jak i z ubraniami, butami, biżuterią
a na jednej z ulic widzieliśmy również targ ze straganami na których sprzedawano podkoszulki, torebki, paski i różnego rodzaju bieliznę. Oddalając się jednak od centralnych - turystycznych uliczek starego miasta Valetty można zobaczyć także drugie jej oblicze - zruinowane domy ze śmierdzącymi zaułkami.
Jednym ze sławnych zabytków Malty jest Katedra św. Jana, którą zaczęto budować w 1573 r. a skończono w 1577 r.
Wnętrze robi duże wrażenie ze względu na misterne zdobienia ścian. Potem poszliśmy do Church Our Lady of Mount Carmel z piękną kopuła.
Przechadzając się tymi uliczkami zrobiliśmy ok. 8 km a ponieważ dzień miał się ku końcowi wróciliśmy do Quawra.
PS
Kilka zdjęć zrobionych w różnych punktach Valetty
29-04-2011
Blue Grotto, Mnajdra i Hagar Qim i Dingli Cliffs
Po śniadaniu wybraliśmy się do Blue Grotto. Właściwie jest to zespół kilku jaskiń, które można zobaczyć z łódki. Morze ma wokół tych grot piękną niespotykana lazurową barwę a wkładając rękę do wody palce również przyjmują ten kolor. Na ścianach widać różne "zdobienia" można tez zaobserwować kilka stalaktytów. Ściany tych jaskiń mienia się także różnymi kolorami.
Droga do Blue Grotto |
Fantastyczne kolory wody w Blue Grotto |
Przejażdżka łodzią trwała ok. 20 min a ponieważ świeciło ładne słońce postanowiliśmy do następnych zabytków przejść się pieszo i już po pół godzinie przybyliśmy do kompleksu megalitycznych światyń Mnajdra
i Hagar Qim.
Świątynie te zbudowano z miękkiego wapienia i niesprzyjające warunki atmosferyczne - wiejące wiatry i deszcze w szybkim tempie niszczyły te zabytki osłonięto je specjalnie dla nich zbudowanymi namiotami.
Do następnego punktu naszej trasy - Dingli Clifs, postanowiliśmy wyruszyć pieszo. Nasz Garmin do nawigacji pieszej pokazywał odległość 6 km w linii prostej. Droga wiodła nas obok pól uprawnych odgrodzonych murkami wybudowanymi z kamienia.
Jaszczurka na przydrożnym murku |
Początkowo szliśmy oznaczona na mapie droga 117 jednak dochodząc do skrzyżowania zeszliśmy z niej na mniejszą.
Prowadziła ona pod gore i przed nami roztaczały się coraz ładniejsze widoki na przebyta już trasę i widoczna na morzu wysepkę Filfla, która obecnie jest rezerwatem Natura 2000.
Wzdłuż naszej drogi kiedyś musiano zrobić szlak turystyczny ponieważ w pewnym momencie natrafiliśmy na tablicę informacyjną o zabytkach - starych kościołach, znajdujących się przy niej.
Pomimo tego w pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać czy drogą którą idziemy dotrzemy do celu ale zapytany kierowca przejeżdżającego auta powiedział, ze asfalt zaraz się skończy a potem będzie kręta droga, którą dojdziemy tam gdzie chcemy.
Ruszyliśmy więc dalej i przy starej kaplicy weszliśmy na pieszy szlak prowadzący wśród skał.
Po kilkunastu minutach marszu wspięliśmy się na skalany występ z którego roztaczał się fantastyczny widok na Dingli Clifs i przebytą już drogę.
Kontynuując doszliśmy znowu do drogi nr 117
i po ok. kilometrze dotarliśmy do zaznaczonego w przewodnikach punktu nazwanego Dingli Clifs.
Jednak stąd widok nie był tak interesujący jak obserwowany przez nas ten z występu skalnego. Marzyło nam się jednak zobaczyć także starożytne koleiny nazwane Clapham Junction. Oznaczono je drogowskazem i skierowaliśmy się we wskazaną stronę. Jednak po zrobionych już 16 km (wg wskazań naszego Garmina) byliśmy zmęczeni i dlatego zapytaliśmy się przejeżdżających autem turystów jak daleko jeszcze do nich. Poinformowali nas oni jednak, że wprawdzie znaleźli to miejsce ale nie potrafili zlokalizować kolein wiec my zrezygnowaliśmy z szukania i poszliśmy do Rabatu. Po drodze trafiliśmy na przystanek autobusowy, na którym o dziwo napisano rozkład jazdy i nr linii i chcieliśmy skorzystać z okazji i podjechać trochę. Niestety po półgodzinnym oczekiwaniu autobus nie pojawił się wiec poszliśmy dalej na nogach. W Rabacie okazało się, że musimy najpierw dojechać do Valetty i dopiero stamtąd do Quawry. Nie był to jednak koniec naszych przygód ponieważ autobus którym jechaliśmy z Valetty zepsuł się i resztę drogi musieliśmy pokonać na nogach. Na szczęście mieliśmy do przejścia tylko 2 km. W sumie w dzisiejszym dniu przeszliśmy ok. 20 km.
30-04-2011
Marsaxlokk Bay
Po wczorajszej długiej drodze dzisiejszy dzień postanowiliśmy spędzić mniej intensywnie, tym bardziej, że rano obudził nas wiatr z piaskiem wiejący znad Libi. Na dachach samochodów, na stołach czy krzesłach wystawionych na polu, można było zauważyć warstewkę piasku, którą właściciele samochodów pracowicie zmywali.
Pojechaliśmy wiec autobusem na południe wyspy do Marsaxlokk Bay -jednej z największych zatok na Malcie. Z Quawra podróż trwała ponad godzinę chociaż przejechaliśmy tylko 33 km ale ponieważ trasa tego autobusu wiodła wzdłuż wybrzeża cieszyliśmy się pięknymi widokami. Marsaxlook to niewielkie miasteczko nad zatoka z dość długim turystycznym nabrzeżem przy którym zacumowane było mnóstwo charakterystycznych łódek.
Pojechaliśmy wiec autobusem na południe wyspy do Marsaxlokk Bay -jednej z największych zatok na Malcie. Z Quawra podróż trwała ponad godzinę chociaż przejechaliśmy tylko 33 km ale ponieważ trasa tego autobusu wiodła wzdłuż wybrzeża cieszyliśmy się pięknymi widokami. Marsaxlook to niewielkie miasteczko nad zatoka z dość długim turystycznym nabrzeżem przy którym zacumowane było mnóstwo charakterystycznych łódek.
Proponowano nam przejażdżkę jedną z nich ale wiatr jak dla nas był za silny i zrezygnowaliśmy z tej przyjemności. Do hotelu wróciliśmy przez Valette.
01-05-2011
Gozo
Za oknem piękne słońce więc zgodnie z planem wyruszyliśmy na drugą wysepkę Malty - Gozo. Pierwszy autobus do Cirkewwa (miejsca skąd odpływają promy na Gozo) odjeżdżal o 8.30 wiec postanowiliśmy na niego zdążyć. Po przybyciu na miejsce prom był już gotowy do odpłynięcia,
dowiedzieliśmy się też, że bilety trzeba zakupić w drodze powrotnej. po ok. 20 min. dobiliśmy do Mgarr na Gozo. Stamtąd mieliśmy kilka możliwości zwiedzania. do wyboru. Najpierw zaczepił nas taksówkarz i zaoferował, że będzie nas woził po wyspie za 40 euro, można tez było wykupić miejsce w specjalnym autobusie turystycznym, który zatrzymywał się w ciekawych miejscach ale my wybraliśmy podróż środkami komunikacji publicznej. Z poru autobusy dojeżdżają do miasta Victoria (Rabat). Na miejscu okazało się, że mamy od razu połączenie do Ggantiji, wiec wsiedliśmy do tego autobusu. Ggantija są to dwie prehistoryczne świątynie wzniesione obok siebie ok. 3600 lat pne. Świątynie te były wykorzystywane przez ok. 1000 lat, nie wiadomo jednak co stało się z mieszkańcami po tym okresie.
dowiedzieliśmy się też, że bilety trzeba zakupić w drodze powrotnej. po ok. 20 min. dobiliśmy do Mgarr na Gozo. Stamtąd mieliśmy kilka możliwości zwiedzania. do wyboru. Najpierw zaczepił nas taksówkarz i zaoferował, że będzie nas woził po wyspie za 40 euro, można tez było wykupić miejsce w specjalnym autobusie turystycznym, który zatrzymywał się w ciekawych miejscach ale my wybraliśmy podróż środkami komunikacji publicznej. Z poru autobusy dojeżdżają do miasta Victoria (Rabat). Na miejscu okazało się, że mamy od razu połączenie do Ggantiji, wiec wsiedliśmy do tego autobusu. Ggantija są to dwie prehistoryczne świątynie wzniesione obok siebie ok. 3600 lat pne. Świątynie te były wykorzystywane przez ok. 1000 lat, nie wiadomo jednak co stało się z mieszkańcami po tym okresie.
Ponieważ jest to niedziela autobusy kursują rzadko i dlatego zostało nam trochę czasu, żeby zwiedzić także okoliczne miasteczko, w którym centralne miejsce zajmuje kościół.
W Rabacie na dworcu autobusowym dowiedzieliśmy się, ze autobus do Dwejra Point, następnego punktu naszej trasy, odchodzi dopiero za 1.5 godziny poszliśmy wiec obejrzeć to właśnie miasto. Jednym z polecanych w przewodniku zabytków jest Bazylika św. Jerzego (St George's Basilica).
Zbudowano ją w latach 70. siedemnastego wieku. Nazwano ja Złota Bazylika ze względu na złocone wnętrze. Stamtąd, wąskimi uliczkami,
poszliśmy do pobliskiej Cytadeli, która obecny wygląd uzyskała w XVII w. jednak wszyscy, którzy najeżdżali na wyspę sytuowali tutaj swoja kwaterę główną począwszy od Kartagińczyków.
Z jej murów roztacza się wspaniały widok na Gozo.
Teraz nadszedł czas na dojazd do Dweira Point. My byliśmy zachwyceni widokiem gigantycznego skalnego luku nazwanego Azure Window (lazurowe okno) - formacji skalnej, która stworzyła natura.
Azure Window |
W pobliżu znajduje się także mała laguna zwana Inland Sea (wewnętrzne morze), która ma połączenie z morzem tylko poprzez wąską szczelinę.
To był już koniec naszego zwiedzania tej mniejszej wyspy.
02-05-2011
Mdina, Mosta i Mgarr
Dzisiaj pogoda nam nie dopisała. Rano słońce ledwo prześwitywało zza chmur a później w ogóle się za nimi skryło. Wiał też bardzo silny wiatr. Pojechaliśmy więc zwiedzić Mdinę miasteczko koło Rabatu na Malcie.
Bardzo podobały mi się stare mury twierdzy a także wąskie uliczki między domami po których jeździli samochodami mieszkańcy. Jak w większości miast Malty można się tutaj przejechać dorożką Cab.
My jednak preferujemy zdecydowanie niezależność i poruszanie się na własnych nogach. W środku murów obronnych znajduje się Katedra Św. Piotra z końca XVII w. z bogato zdobionym barokowym wnętrzem i posadzką na której znajdują się zrobione z kolorowego marmuru płyty nagrobne.
Bardzo podobały mi się stare mury twierdzy a także wąskie uliczki między domami po których jeździli samochodami mieszkańcy. Jak w większości miast Malty można się tutaj przejechać dorożką Cab.
My jednak preferujemy zdecydowanie niezależność i poruszanie się na własnych nogach. W środku murów obronnych znajduje się Katedra Św. Piotra z końca XVII w. z bogato zdobionym barokowym wnętrzem i posadzką na której znajdują się zrobione z kolorowego marmuru płyty nagrobne.
Wewnątrz murów przechadzaliśmy się wąskimi uliczkami
i podziwialiśmy roztaczające się piękne widoki na okolice.
Chcieliśmy zobaczyć tez dzisiaj Kościół w miejscowości Mosta z czwartą co do wielkości kopułą.
Z kościołem tym wiąże się ciekawa historia. W czasie Drugiej Wojny Światowej na kościół zrzucono trzy bomby. Dwie odbiły się od kopuły a trzecia wpadła przez nią do środka wybijając niewielki otwór ale nie eksplodowała. Bombę tą można zobaczyć w przedsionku.
Niestety okazało się, ze kościół zamykają w godzinach między 12 a 15 i na otwarcie musieliśmy trochę poczekać.
i podziwialiśmy roztaczające się piękne widoki na okolice.
Chcieliśmy zobaczyć tez dzisiaj Kościół w miejscowości Mosta z czwartą co do wielkości kopułą.
Z kościołem tym wiąże się ciekawa historia. W czasie Drugiej Wojny Światowej na kościół zrzucono trzy bomby. Dwie odbiły się od kopuły a trzecia wpadła przez nią do środka wybijając niewielki otwór ale nie eksplodowała. Bombę tą można zobaczyć w przedsionku.
Niestety okazało się, ze kościół zamykają w godzinach między 12 a 15 i na otwarcie musieliśmy trochę poczekać.
W przewodniku polecają także obejrzenie interesującego kościoła w Mgarr ze względu na to, iż mieszkańcy wybudowali go w kształcie jaja tzn. kopuła oraz wnętrze ma kształt jajowaty.
Egg Church |
Egg Church |
03-05-2011
Bugibba
Po wczorajszej wieczornej burzy zaświeciło piękne słońce, wiec dzisiejszy dzień postanowiliśmy spędzić na plaży. Chociaż plaża to za dużo powiedziane. Brzeg morza na Malcie jest bowiem raczej nieprzyjazny do plażowania. W większości pokrywają go skały określiłabym je jako magmowe, porowate, o nierównej fakturze z dużą ilością dziur. Maltańczyczy robią nad brzegiem ścieżki z betonu, żeby ułatwić pobyt nad morzem. Nie ma ich jednak dużo. Ja widziałam dwie piaszczyste plaże, z okna autobusu, wielkości "znaczka pocztowego". Ale ponieważ teraz na Malcie panuje zima a poza tym nie zaczął się jeszcze sezon turystyczny, znaleźliśmy sobie miejsce do opalania i odpoczynku na kawałku wyasfaltowanej powierzchni w pobliżu małej wysepki i posmażyliśmy się trochę na słoneczku. A pogoda dzisiaj była fantastyczna do tego celu - bezchmurne niebo, lekki wietrzyk a temperatura oscylowała pewnie w okolicach 25 stopni.
Ponieważ jednak jutro musimy wcześnie wstać, samolot odlatuje przed godzina siódmą, po zjedzonym obiedzie i sjeście w centrum Bugibba wróciliśmy do hotelu żeby się spakować.
Kuchnia na Malcie
Można tutaj spotkać tzw. Pastizzerie
w których Maltańczycy sprzedają ciepłe bułeczki z różnym nadzieniem. Mnie najbardziej smakowała z serem riccota ale były tez ze szpinakiem i tuńczykiem, z kurczakiem, z mięsem
ale oprócz tego były tez pizze krojone na mniejsze porcje czy tez lazanie w małych foremkach.
Z dań bardziej obiadowych smakowały mi również spagetti i tortelini.
w których Maltańczycy sprzedają ciepłe bułeczki z różnym nadzieniem. Mnie najbardziej smakowała z serem riccota ale były tez ze szpinakiem i tuńczykiem, z kurczakiem, z mięsem
ale oprócz tego były tez pizze krojone na mniejsze porcje czy tez lazanie w małych foremkach.
Z dań bardziej obiadowych smakowały mi również spagetti i tortelini.