Wyprawę do Norwegii planowaliśmy już od dłuższego czasu i w tym roku w końcu nam się udało znaleźć czas. Granicę polsko - niemiecką przekroczyliśmy w Kołbaskowie a na nocleg zatrzymaliśmy się koło Lubecki w Dahme. W drugi dzień granicę niemiecko - duńską przekroczyliśmy w Flensburg a następnie pojechaliśmy na wyspę Fionia mostem o długości 1,7 km (Nowy Most Małego Bełtu) a potem na wyspę Zelandia przez Most Dużego Bełtu o długości 6,61 km + 6,79 km = 13,4 km. Z Kopenhagi na wyspie Zelandia przejechaliśmy do Malmo w Szwecji przez Most Oresundu który ma w sumie 16 km - w tym: tunel: 4,1 km, sztuczna wyspa 4,1 km, most: 7,845 km.W tym dniu zatrzymaliśmy się niedaleko Goteborgu w Szwecji. Z Goteborgu pojechaliśmy do Oslo gdzie zatrzymaliśmy się na dwie noce, żeby je zwiedzić. Potem z Oslo przejechaliśmy przez Notodden, Dalen, Brokke do Lysebotn. Nie jechaliśmy wzdłuż wybrzeża tylko przecięliśmy „nos” tego skandynawskiego „psa”. Droga miejscami była wąska a auta mijały się tam tylko na tzw. mijankach.
Wysokie góry, jeziorka i wszędzie pasą się owce których nikt nie pilnuje.
Zobaczyliśmy w tym dniu jeszcze Kjerag (kamień między dwoma skałami zawieszony 1000 m nad fiordem).
Na tym parkingu zatrzymaliśmy się, żeby zobaczyć Kjerag
Droga prowadziła raz w górę a raz w dół . W sumie trzeba było pokonać ze trzy górki, żeby dotrzeć do celu.
Kjerag |
Słońce zachodziło tam dopiero po godz. 22 więc czasu było dużo ale i tak na kamping w Lysebotn 1000 m niżej przyjechaliśmy jak było już ciemno. W następny dzień przejechaliśmy się statkiem/promem wzdłuż Lysefiorden ok. 35 km
i zobaczyliśmy z dołu zarówno Kjerag
jak i Preikestolen
na który wyszliśmy gdy wysiedliśmy z tego promu.
parking przy Preikestolen |
Wychodząc na Preikestolen złapał nas ulewny deszcz ale nie poddaliśmy się i wyszliśmy na niego.
W drodze powrotnej deszcz już nie padał i schodziło się dość przyjemnie.
Niestety później deszcz rozpadał się od nowa i tej nocy nie chciało nam się rozkładać namiotu i przespaliśmy się w aucie niedaleko jakiegoś wodospadu. Wodospadów przy drogach Norweskich jest masę i po jakimś czasie nie zwracaliśmy już na nie uwagi.
Wzdłuż norweskiego wybrzeża biegnie droga nr 13
Jest wokół niej dużo ciekawych atrakcji turystycznych, o których można się dowiedzieć biorąc ulotki informacyjne o każdym z regionów w punktach informacyjnych. Jest na niej dużo tuneli
a czasami trzeba przepłynąć promem, żeby móc kontynuować dalszą jazdę tą drogą.
My w trakcie naszej podróży przepływaliśmy czterema promami. Zazwyczaj taka przeprawa trwa ok. 15 minut i kosztuje około 110-140 koron norweskich. Podróż kontynuowaliśmy dalej drogą nr 13
na nocleg rozbiliśmy się na kampingu w Draksvik – Sognefiord.
Preikestolen |
W drodze powrotnej deszcz już nie padał i schodziło się dość przyjemnie.
Niestety później deszcz rozpadał się od nowa i tej nocy nie chciało nam się rozkładać namiotu i przespaliśmy się w aucie niedaleko jakiegoś wodospadu. Wodospadów przy drogach Norweskich jest masę i po jakimś czasie nie zwracaliśmy już na nie uwagi.
Wzdłuż norweskiego wybrzeża biegnie droga nr 13
Jest wokół niej dużo ciekawych atrakcji turystycznych, o których można się dowiedzieć biorąc ulotki informacyjne o każdym z regionów w punktach informacyjnych. Jest na niej dużo tuneli
a czasami trzeba przepłynąć promem, żeby móc kontynuować dalszą jazdę tą drogą.
My w trakcie naszej podróży przepływaliśmy czterema promami. Zazwyczaj taka przeprawa trwa ok. 15 minut i kosztuje około 110-140 koron norweskich. Podróż kontynuowaliśmy dalej drogą nr 13
Widok na Vik |
Z Draksvik pojechaliśmy do Geiranger przy Geirangerfjord.
Jest tam wiele ciekawych miejsc wartych obejrzenia np. Dalnsibba góra 1500 mnpm
Zjazd z Dalsnibby
Wodospad siedmiu sióstr
Jest tam wiele ciekawych miejsc wartych obejrzenia np. Dalnsibba góra 1500 mnpm
Zjazd z Dalsnibby
Geiranger |
Geiranger |
Wodospad siedmiu sióstr
W Geiranger zostaliśmy dwie noce a potem drogą orłów Ornvegen ruszyliśmy na dalszą wyprawę.
Nasza droga wyglądała w ten sposób, że najpierw wjeżdżaliśmy na górę potem trzeba było zjechać na dół do fiordu, przeprawić się promem a potem znowu do góry. Mąż po pierwszej poważnej górze z której zjechał i „spalił” hamulce później uważał i takich „atrakcji” już nie mieliśmy. A po drodze orłów wjechaliśmy na drogę, która nazwa się drabiną troli - Trolstigen
Geiranger z punktu widokowego na drodze Ornve | gen |
pole truskawkowe |
wodospady Gudbransjuved |
Trolstigen |
W następnym dniu dojechaliśmy do północnej Norwegii
i dotarliśmy do Mo i Rany
i zostaliśmy tam na dwie noce.
Zwiedziliśmy, znajdujący się w pobliżu, lodowiec Svatisen, tzn. najpierw przejechaliśmy wycieczkowym stateczkiem przez jeziorko w pobliżu lodowca
a potem jeszcze trzeba było pokonać jedną górkę, żeby zobaczyć jeden z jego jęzorów.
Jednym z ciekawych widoków jest wodospad wypływający z wnętrza góry
Gdy wróciliśmy pojechaliśmy jeszcze na krąg polarny Polarsilkelen.
Jest tam mały sklepik, jakaś restauracja a w pobliżu na wzgórzu turyści odwiedzający to miejsce ustawiają kopczyki z kamieni na pamiątkę swojego tam pobytu.
tęcza na kręgu polarnym |
Ale to cudny kraj!
OdpowiedzUsuńPiękne widoki. Wspaniała wycieczka!!!
Chyba już zacznę rodzinę męczyć: ja też tak chcę!!!!!!!
Będę tu zaglądać - do Waszej Norwegii. Zdjęcia piękne!!!
Ja też będę zaglądać i czekam na więcej relacji ;)
OdpowiedzUsuń