Wstaliśmy wcześnie rano i już przed godziną ósmą byliśmy w miejscu zwanym Ksiloskao - ponad 1200 mnpm, gdzie znajduje się górne wejście do wąwozu. My schodziliśmy w dół ale oczywiście można też trasę pokonać w górę, jednak jest to ponad 1200 metrów różnicy poziomów albowiem drugi koniec tego wąwozu znajduje się na poziomie morza i od tej strony trasa jest zdecydowanie bardziej wyczerpująca.
Droga na płaskowyż Omalos, gdzie zaczyna się wąwóz, jest kręta ale jadąc autobusem można podziwiać fantastyczne widoki
Jesteśmy więc przy wejściu a strażnik oddziera jedną część z trzyczęściowego biletu. Drugą zabierze nam pan stojący przy wyjściu z wąwozu, a trzecią możemy zabrać ze sobą do domu na pamiątkę. W ten sposób strażnicy kontrolują czy ktoś nie został w wąwozie a jest to zabronione.
Osiołek nazywany przez strażników "Emergrncy" |
Ruiny wioski Samaria |
Znacznik ile kilometrów już przeszliśmy |
Po 16 km i 7 godzinach dotarliśmy nad morze do miejscowości Ajia Rumeli. Jest tam kilka budynków ale nie ma żadnej drogi dla aut, która pozwoliłaby wydostać się stamtąd. Przypływa tam tylko prom. Ostatni jest o 17:30 i jeżeli ktoś spóźni się na niego może odpłynąć dopiero w następny dzień.
Trasa w Wąwozie Samaria na Wikiloc
Wybrzeże, gdzie oczekiwaliśmy na prom |
Prom zawija po drodze do Lutro. Znajduje się tam kilka hoteli a komunikacja odbywa się tyko za pomocą promu.
My wysiedliśmy na drugim przystanku - Chora Sfakion. Jest to punkt przesiadkowy na autobusy na drugą stronę wyspy. Znowu czekały nas piękne serpentyny i fantastyczne widoki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz