piątek, 27 lipca 2012

Francja 2012, Chamonix-Mont-Blanc - dzień ósmy

Wjeżdżamy do Szwajcarii. Zaraz za Bazyleą jest granica. Pokazują się informacje dla tych co mają winietki osobny pas a dla tych co nie mają inny. My akurat mamy, kupiliśmy na stacji benzynowej przed granicą za 35 euro (w Szwajcarii kosztują 40 CHF) i są na cały rok - nie ma na inny okres. Granica wygląda podobnie jak bramki na autostradach płatnych. Trzeba zwolnić do 20 km/h a gość, który tam stoi przygląda się tylko autom i macha żeby jechać dalej.
Po drodze rzut oka na jezioro Genewskie






a potem kierujemy się w kierunku Chamonix, żeby zobaczyć Mont Blanc (4810,45 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Alp i Europy.
W Marigny zaczynamy wspinać się na Alpy. Droga jest w początkowej fazie trochę przerażająca. Z jednej strony góra a z drugiej przepaść. Najbardziej podziwiam to, że pomimo tak ostrego nachylenia zbocza Szwajcarzy uprawiają tam winorośl.





Opuszczamy na krótki czas Szwajcarię i wjeżdżamy do Francji. Po chwili naszym oczom ukazują się pierwsze widoki wysokich szczytów Alp


I Chamonix.
Niestety były niskie chmury i samego Mont Blanc nie było widać



 




Pomnik pierwszych zdobywców Mont Blanc w Chamonix

Następnie wróciliśmy do Martigny i doliną Rodanu


dotarliśmy do kampingu niedaleko Zermatt




1 komentarz:

  1. Kocham Chamonix i okolice byłam tam w te wakacje, w sumie co roku tam jeździmy, zazdroszczę wyprawy, miesiąc moich wakacji zbyt szybko minął :(

    OdpowiedzUsuń