środa, 31 października 2018

Plaże i okolice Las Galetas

Trochę zmęczeni krętych górskimi drogami ten dzień postanowiliśmy spędzić na miejscu. Rano wybraliśmy się na plażę. Autem dojechaliśmy do La Caleta gdzie był parking i przeszliśmy się wzdłuż wybrzeża.
















A po południu wybraliśmy się z Las Galetas do latarni morskiej Faro de Rasca . Początkowo szliśmy wzdłuż wybrzeża, gdzie widać było pozostałości po działalności człowieka. Murki usypane z kamienia,  zbierające wodę rury. Wszystko to jednak opuszczone, porośnięte kaktusami i pustynną roślinnością.












Po pewnym czasie doszliśmy do plantacji bananów. Cała osłonięta siatką być może po to by stworzyć wilgotny mikroklimat, lub/i zapobiec wydziobywaniu przez ptaki, podkradaniu bananów przez inne zwierzęta i ludzi.







 Za plantacją zrobiono park, który zrobił na nas duże wrażenie w zachodzącym słońcu.
















 Ponieważ zrobiło się już późno skierowaliśmy się do głównej drogi. Ale okazało się,  że teren był ogrodzony i nie mamy jak się wydostać.  Na szczęście dla nas ludziom tam mieszkającym ogrodzenie dostępu do tych terenów nie spodobało się i zrobili dziurę w siatce.
 Idąc tam spotykaliśmy zarówno biegaczy jak i rowerzystów.  W trakcie wycieczki przeszliśmy około 10 km. w 2 godziny 44 minuty

Las Galetas okolice


wtorek, 30 października 2018

Wyjazd na zbocze wulkanu Teide i klify Los Gigantes

W Polsce zakupiliśmy bilet na kolejkę na zbocze wulkanu Teide w aplikacji w telefonie. Wyjazd do góry zarezerwowaliśmy na godz 9. Google maps pokazało, że czas dojazdu z hotelu to 1 godz. i 15 min. więc wyruszyliśmy z hotelu ok. godz. siódmej rano myśląc, że mamy dużo czasu. Droga jednak jest trudna i pod dolną stację kolejki dotarliśmy tylko 20 min wcześniej. Tych co mieli zakupione bilety on-line wpuszczano od razu. Trzeba było pokazać w telefonie kod kreskowy, który kasjerka sczytała czytnikiem i dostaliśmy wydrukowany bilet, który trzeba było pokazać przy zjeździe w dół. Niestety okazało się, że gondola kolejki popsuła się i czekaliśmy trzy godziny na jej naprawę. Warto jednak było poczekać. Pogoda w tym dniu była ładna, wiaterek niewielki choć zimny i dość fajna widoczność.  Z górnej stacji kolejki odchodzą trzy szlaki. Jeden na szczyt dostępny tylko w specjalnej rezerwacji dla ograniczonej liczby osób i dwa na blizsze punkty widokowe.  Z pierwszego ( w kierunku wschodnim) Mirador de la Fortelaza 3544 mnpm.) widać  wschodnie i północne wybrzeże wyspy oraz sąsiednią wyspę Grand Canarię. Z  drugiego (w kierunku zachodnim Mirador Pico Viejo 3497 mnpm.) widać południowo-zachodnie wybrzerze Teneryfy i sąsiednią wyspę Gomerę.







 Niesamowity jest widok zastygniętej lawy, wygląda jakby zamarznięte błoto. Bez wyznaczonych ścieżek trudno się tam poruszać. Lawa tworzy kilkunastocentymetrowe ostre "grzybki", a niektóre nawet większe. Duże formacje wyglądają jak ostańce skalne na pustyniach. Pierwotny krater wokół szczytu ma kilka kilometrów średnicy - widoki iście marsjańskie. Na jednej z tablic informacyjnych było napisane, że robiono tam symulacje lądowania na marsie.




























Wracając do hotelu zobaczyliśmy jeszcze klify Los Gigantes.